Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma


Wyjeżdżając za granicę mamy wrażenie, że wszystko Tam jest lepsze niż Tu, w Polsce.
Świat piękniejszy, ludzie milsi, zarobki lepsze (no ok, tu się zgadzam - przeważnie tak jest), a jedzenie smaczniejsze...


Tymczasem każdy, kto jest za granicą pracuje dwa, a nawet trzy razy ciężej niż w kraju, ciągle musi udowadniać, że jest dobry w tym co robi i codziennie zmaga się ze sobą i z innymi dookoła.

Język obcy jest trudny do zniesienia; po kilku tygodniach ma się dość i nie chce się słyszeć nawet słowa w innym języku niż własny. Zaczynają nas drażnić najdrobniejsze zachowania i przyzwyczajenia narodu, do którego przybyliśmy. Jedzenie już nie jest takie smaczne i zaczyna się tęsknić za polskim chlebem, kiełbasą, ogórkiem kiszonym. Oczywiście do czasu.


Inny kraj to inne realia i często nie jesteśmy na nie przygotowani. Ludzie inaczej postrzegają wiele spraw, inne rzeczy są dozwolone a inne zakazane. Różnice kulturowe są nieraz bardzo szokujące, bo co dla nas jest oczywistością, dla kogoś innego już nie. Wchodząc w nowe środowisko to My musimy się przystosować, a często oczekujemy odwrotności. Bywa, że dopada nas frustracja, chandra i poczucie dojmującej samotności.


Jednak wcale nie jest tak źle


Po paru tygodniach zaczyna się dostrzegać pozytywne strony dłuższego pobytu za granicą.

Zauważamy wiele innych, często bardzo dobrych pomysłów wprowadzonych przez tamtejszy rząd, pewne aspekty obycia i życia tamtejszych ludzi sami byśmy chcieli spotkać we własnym kraju, tworząc taki zagraniczno-nasz misz-masz pozytywów. Zaczynamy się przyzwyczajać i wszystko co nas drażniło nagle przestaje mieć znaczenie, a nawet doceniamy te drobnostki.

Nagle życie staje się dla nas łatwiejsze.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty