Turcja w dużym skrócie #1
Jako że od kilku tygodni jestem w
Turcji, a także regularnie tutaj spędzam każdy dłuższy czas wolny pomyślałam,
że przybliże Wam ten kraj, tak w skrócie coś o kraju i ludziach tu
mieszkających.
***
Moja mała kolekcja "o Turcji" |
Zacznijmy od tego, że Turcja to
państwo o powierzchni dwa i pół raza większej od powierzchni Polski, a co za
tym idzie jest znacznie bardziej zróżnicowana kulturowo, tradycyjnie i (wbrew
pozorom) językowo. Językiem urzędowym jest oczywiście turecki. Każdy Turek
posługuje się nieco „innym” tureckim; bardzo dużo naleciałości regionalnych,
silne akcenty i skracanie słów zmieniają język, często powodująca ogromne
problemy z porozumieniem się początkowego użytkownika tureckiego z „tubylcem”.
Za tę przykładową i najpiękniejszą formę języka uważa się tzw. „turecki
stambulski”, czyli ten używany w Stambule i jego regionie. Uwaga: język turecki
jest oparty na alfabecie łacińskim, a nie na arabskich „robaczkach”. Owszem,
w języku osmańskim, czyli tym który używano za czasów Imperium
Osmańskiego, stosowano znaki arabskie. W 1928 roku, Mustafa Kemal Atatürk
przeprowadził reformę językową, która całkowicie zmianiła alfabet, miała na
celu „oczyścić” język z naleciałości i zapożyczeń językowych z innych języków,
a także przybliżyć nową Republikę (już wtedy nie było Imperium Osmańskiego) do
Europy. Uff, koniec historii, czas na dalsze przyjemności.
Flagi i Atatürk |
No właśnie, co z tą Europą?
Wspomniany wyżej Atatürk, bożyszcze Turków i Turcji (broń boże obrażać jego
pamięć!), pragnął by Turcja stała się częścią cywilizacji i kultury
europejskiej. Wprowadził bardzo dużo reform zmieniających oblicze kraju, styl
ubierania się i sposób postrzegania tożsamości samych mieszkańców. W
konsekwencji, dzisiaj zwiedzając Turcję odczuwamy niesamowite zderzenie dwóch
kultur. Trudno zdefiniować Turków; sami nie uważają się ani za Azjatów ani za
Europejczyków (no może część tak). Oni mówią że są Turkami. I są z tego dumni.
Ta duma jest widoczna wszędzie, na każdej ulicy i na każdym domu, w każdym
biurze, sklepie i hotelu. Miasta są obwieszone flagami, w oknach i na balkonach
też wiszą flagi a za zniewagę tego symbolu napewno nie będziemy mieli tylu
całych kości co przedtem. Za zniewagę Atatürka również. W każdym mieście jest
chociaż jeden jego pomnik, jedno popiersie, portrety i flagi z wizerunkiem też
są wszędzie. Mustafa Kemal Atatürk, wyzwoliciel i wielki reformator narodu
tureckiego. Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma na samochodzie/motorze naklejkę
albo wytatuował sobie jego podpis. Duma turecka jest ogromna, oni kochają swój
kraj. Tak po prostu.
Pomnik pierwszego prezydenta Turcji w centrum Kemer |
Taki sobie şiş, na kebap |
Uwielbiają też jedzenie i z niego
też są dumni. Dla Turka najlepsza kuchnia na świecie to kuchnia turecka. Coś w
tym jest. Turecka kuchnia jest uznawana za najlepszą zaraz po kuchni
francuskiej i chińskiej! Najsłynniejsze są oczywiście kebaby, ale nie takie
znane nam z polskich budek czy knajpek, oj nie. Turecki kebab ma
kilkadziesiąt odmian i serwowany jest na różne sposoby. Adana kebap robi się z
mięsa wołowego, nakładanego na płaski „miecz” i opalanego na ogniu. W
smaku jest lekko ostry i przydymiony jak z ogniska. Urfa jest łagodną
wersją Adany. Iskender kebap to płaty mięsa podane na bułce, polane sosem,
roztopionym masłem z dodatkiem gęstego jogurtu. Amatorzy kurczaków również
znajdą coś dla siebie: Tavuk şiş kebab, czyli kawałki kurczaka nadziewane na
szpikulec jak szaszłyk i opalane na ogniu. Na szybko można zjeść bułki z
nadzieniem, np. balık ekmek (z rybą)
czy sucuk ekmek (z turecką kiełbasą
zwaną sudżuk), albo tureckie obważanki czyli simit. Pychotka! Nie zapominajmy o tureckich deserach. Turcy
kochają słodkości a mają ich tyle, że nikt nie jest w stanie spróbować
wszystkiego w ciągu jednego wakacyjnego pobytu.
Baklava, lokum, pişmaniye czy hałwa to jedne z wielu słodkości „na szybko” jakie można w Turcji zajadać. Dłuższego biesiadowania wymagają takie desery jak künefe czy sütlaç. „Ulicznymi” deserami, jak ja je nazywam, są m.in. lody maraş z koziego mleka, znane z tego że się bardzo wolno topią i bardzo ciągną, a także lokma – mini pączki lub krążki zatopione w bardzo słodkim (!!!) syropie.
Lokum... mniam mniam |
***
A tymczasem...
do następnego postu :)
Komentarze
Prześlij komentarz